![](https://static.wixstatic.com/media/85ca93_d65f89d70b834938b398bee80276c500~mv2.jpg/v1/fill/w_800,h_872,al_c,q_85,enc_auto/85ca93_d65f89d70b834938b398bee80276c500~mv2.jpg)
Wolontariat w czasie pandemii to coś, czego nieczęsto można doświadczyć, dlatego właśnie chcemy podzielić się z Wami naszymi odczuciami i przedstawić krótki przegląd ostatnich 6 miesięcy.
Zacznijmy od początku. W pierwszych dniach września Ida i Ada wprowadziły się do swojego służbowego mieszkania. PNWM udostępniło to mieszkanie Adzie, ale na czas pierwszych dwóch miesięcy wolontariatu zamieszkała w nim również Ida, aby obie mogły się lepiej poznać. Cel został osiągnięty i nie dość, że przez ten okres dobrze się poznały,
to również szczerze zaprzyjaźniły. Dołączyłam do nich pod koniec września. Ze względu na remont i operację zęba mądrości, mój przyjazd nieco się opóźnił.
Oprócz naprawdę fajnych zadań, które powierza się nam w PNWM, takich jak wyszukiwanie informacji, przygotowywanie prezentacji i zarządzanie seminariami od strony technicznej, stworzenie własnego projektu szybko okazało się dla nas skomplikowane. Długo przeżywałyśmy wzloty i upadki, nie mogąc zdecydować się na żaden pomysł W zasadzie ten blog był pomysłem, który na początku zignorowałyśmy. i. Chciałyśmy na przykład napisać książkę kucharską, zaprojektować własną publikację, zorganizować konkurs plastyczny,
a nawet zaplanować nasze własne internetowe spotkanie młodzieży. Jednak wszystkie te pomysły były trudne do zrealizowania. Nie mogłyśmy wpaść na żaden naprawdę dobry
aż do końca listopada/początku grudnia, kiedy powrócił temat bloga, który wcześniej zignorowałyśmy. Chociaż powiedziano nam w PNWM, że zorganizowanie projektu wolontariuszy nie jest wymogiem, byłyśmy zdeterminowane, aby zrobić coś, z czego wszystkie trzy byłybyśmy zadowolone. I tak oto znalazłyśmy się tutaj.
Nasza aktywność w ciągu tych 6 miesięcy nie ograniczała się tylko do projektu. W grudniu w końcu spotkałyśmy się we trzy i poznałyśmy osobiście. Najpierw spędziłyśmy z Idą poranek i popołudnie w kompletnie pustym centrum handlowym w Berlinie, a potem udałyśmy się do mieszkania Ady, gdzie dostałyśmy herbatę i super pyszne, samodzielnie upieczone ciasto oraz miałyśmy dużo czasu na rozmowę.
Od tego momentu zaczęły się wielkie trudności. Ada i Ida już stosunkowo wcześnie utknęły w home office. Obie raczej rzadko odwiedzały biuro i pracowały w swoich domach, obie też zaraziły się koronawirusem w listopadzie. Miałam to szczęście, że mieszkałam w biurze, więc nie musiałam przechodzić na home office aż do początku grudnia. Potem zaczął się problem z pracą z domu i przekraczaniem granic. Ze względu na pandemię koronawirusa
i na to, że chciałam odwiedzić mojego chłopaka na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra, zdecydowałam się pojechać do Niemiec na początku grudnia i pracować z domu przed Bożym Narodzeniem. Ida i Ada również pojechały do swoich domów na święta.
Pierwotny plan był taki, że będę miała urlop do 6 stycznia, a do Warszawy wrócę 5 stycznia, Ada i Ida miały podobne plany. Ale koronawirus całkowicie je pokrzyżował. Wszystkie trzy pracujemy nadal z domu, Ada w Polsce, ja w Niemczech, a Ida w swoim rodzinnym mieście.
Dzięki naszym seminariom, które zawsze wnoszą powiew świeżości do naszego życia zawodowego oraz miłym i przyjaznym współpracownikom, pozostajemy zmotywowane
i wydajne. Mamy nadzieję, że już wkrótce będziemy mogły nie tylko wrócić do pracy
w biurze, ale także kontynuować zwiedzanie Polski i Niemiec.
Czy nadal chcielibyście dowiedzieć się więcej o naszej pracy? Jeśli tak, kliknijcie tutaj!
Comments